Od lat wśród ekonomistów i naukowców toczy się dyskusja na temat wpływu technologii na ilość miejsc pracy. Jedni twierdzą, iż podwyższona automatyzacja istotnie wpływa na wzrost bezrobocia, inni zaś, że zwiększa się w ten sposób ilość miejsc pracy w branży wysokich technologii. Najnowsze badania dowodzą, że do końca 2020 roku w wyniku automatyzacji, czyli większego udziału robotów w procesach produkcyjnych oraz oprogramowania w procesach analitycznych i administracyjnych ilość miejsc pracy zmniejszy się w skali globalnej o 5.1 mln etatów. Wpłynie to na jeszcze większe rozwarstwienie społeczne. Pewne zawody będą bardziej pożądane, inne mniej.
Szacuje się, że wzrośnie zapotrzebowanie na architektów, inżynierów, managerów oraz sprzedawców, zaś wydatnie zmniejszy się na pracowników z branży sztuki, budownictwa, produkcji, administracji biurowej. Czasu jest jednak sporo, a przewidywania naukowców mogą okazać się nie trafione. Patrząc jednak na największe zakłady w Polsce trudno dziś doszukać się tam tysięcy pracowników, którzy w czasach słabo rozwiniętej technologii lat siedemdziesiątych zapełniali hale produkcyjne. Dziś sporą część produkcji robi się automatycznie, a hale zamiast ludzi, naszpikowane są ramionami robotów precyzyjnie i niestrudzenie wykonujących swoje zadania. Pytanie „do czego to doprowadzi?” postawili sobie m.in uczestnicy szczytu ekonomicznego w szwajcarskim Davos odbywającego się w tym roku w dniach 20-23 stycznia.
(24 styczeń 2016)