Zniszczenie rosyjskiego SU-24 na granicy syryjsko-tureckiej to bardzo niebezpieczne gra ze strony Turcji, która zamanifestowała swoją niezależność i siłę. Może to mieć jednak bardzo daleko idące konsekwencje, także dla jej ekonomii. Turecki biznes ma całkiem spore interesy w Rosji.
Przypomnijmy, ze rosyjski bombowiec SU-24 został zestrzelony przez rakietę powietrze-powietrze wystrzeloną z tureckiego F-16. Jak podają Rosjanie zdarzenie miało miejsce około 1 km od granicy z Turcją nad terytorium syryjskim. Piloci zdążyli się katapultować, ale prawdopodobnie jeden został zastrzelony przez lokalne bojówki Turkmenów, a drugi przechwycony przez syryjską armię i odstawiony do bazy. Turkmeni to ludzie zamieszkujący Syrię i legitymujący się tureckim pochodzeniem, nad którymi Turcja objęła swego rodzaju protektorat. Jest ich w Syrii około 200 tys. Zestrzelenie SU-24 to bodajże najpoważniejszy incydent tego typu od początku wojny, która trwa w Syrii od 2011 roku, kiedy to przeciw prezydentowi Assadowi wystąpiły bojówki wolnej armii syryjskiej. Assad nie zgadzał się z polityką USA-Izrael w regionie, nie był też zwolennikiem demokracji, choć trzeba przyznać, że powoli liberalizował Syrię.
Zdarzenie z udziałem rosyjskiego samolotu nie było jednak pierwszym spięciem pomiędzy siłami Rosji i Turcji. Turcy wielokrotnie narzekali na Rosjan, że ci naruszają ich przestrzeń powietrzną. Znany był także incydent, kiedy rosyjskiego SU-30 opromieniowywały radarem tureckie F-16. Jest to zabieg wykonywany przed wystrzeleniem rakiety. Nie jest pewne czy Turcy mieli świadomość, że SU-24 należy do Rosji. Podobnymi maszynami dysponuje też Syria i Iran, a syryjskie maszyny były przez Turków strącane w przeszłości. Zapis radarowy udostępniony przez media pokazuje, że rosyjski samolot na chwilę naruszył turecką przestrzeń powietrzną.
Zdaniem rosyjskich ekspertów samolot został zestrzelony przy pomocy pocisków ziemia-powietrze. Późniejsze wypowiedzi, także Putina, dały do zrozumienia, że były to pociski powietrze-powietrze. Rosjanie wysłali w region śmigłowce ratunkowe, które zostały ostrzelane przez Turkmenów. Jeden ze śmigłowców musiał awaryjnie lądować. Załoga została ewakuowana, choć jak podają zagraniczne agencje los jednego z żołnierzy piechoty morskiej nie jest znany. Śmigłowiec został zniszczony przez bojówki pociskiem przeciwpancernym TOW. Kreml wysłał w rejon konfliktu krążownik rakietowy "Moskwa", który ma stanowić parasol ochronny dla przyszłych misji bombowców. Krążownik jest wyposażony w systemy przeciwlotnicze.
Niepojęte w całej sprawie jest to, iż tak Turcja, jaki Rosja walczą wspólnie w Syrii z ISIS. Turcja jest członkiem NATO, które przecież miało wraz z Rosją wspólnie planować operacje i koordynować działania. Okazało się jednak, że tak duże zagęszczenie różnych sił na małej przestrzeni stwarza poważne problemy i stawia świat niemal codziennie na skraju wojny. Pocieszającym jest fakt, iż w tej chwili tak Rosjanie jaki Turcy tonują wypowiedzi, nie ma oznak agresji ani nic nie wskazuje na to, by miał wybuchnąć szerszy konflikt pomiędzy tymi dwoma krajami.
Irena Kochowska